PulsHR.pl: Nowy pomysł rządu. Pracownicy zarobią mniej, pracodawcy wydadzą więcej. „Aż nie chce się wierzyć” – komentuje dr Marcin Wojewódka

Trudno mi zrozumieć, dlaczego komuś zależy na zmniejszeniu wynagrodzeń naszych rodaków przy jednoczesnym zwiększeniu kosztów pracy – tak pomysł ozusowania umów zleceń komentuje radca prawny dr Marcin Wojewódka.
- W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej trwają prace nad ozusowaniem wszystkich umów cywilnoprawnych oraz likwidację zbiegów tytułów do ubezpieczeń społecznych.
- Taka zmiana zaplanowana jest w ramach prac nad kamieniem milowym A71G z Krajowego Plany Odbudowy.
- Pomysł oskładkowania umów zleceń jest bardzo złym rozwiązaniem, które uderzy w miliony Polaków – komentuje mówi dr Marcin Wojewódka.
Od nowego roku ma wejść w życie obowiązek ozusowania umów zleceń
Zmiana w prawie, o której jest głośno od kilku lat, ma wejść w życie od 1 stycznia 2025 roku. Dotyczy ona ponad 1 mln zatrudnionych, którzy oprócz umowy o pracę, mają jeszcze dodatkową umowę zlecenie albo pracują na dwie umowy zlecenia i odbije się negatywnie na stanie ich konta.
Aktualnie składki na ubezpieczenia społeczne opłaca się do wysokości minimalnego wynagrodzenia. To, co ponad, jest de facto wolne od składek odprowadzanych do ZUS. Wystarczy, że ktoś ma więcej zleceń, umowę o pracę z innym podmiotem niż zleceniodawca lub prowadzi działalność gospodarczą, by nie musiał odprowadzać składek na ubezpieczenia społeczne od zlecenia. Po zmianie wszystkie składki będą odprowadzane od każdego wynagrodzenia.
Polakom po ozusowaniu umów zleceń zabraknie pieniędzy w kieszeni
– Trudno mi zrozumieć, dlaczego komuś zależy na zmniejszeniu wynagrodzeń naszych rodaków przy jednoczesnym zwiększeniu kosztów pracy. Wiem, że niektóre środowiska podobnie jak z wiatrakami walczą właśnie z tzw. umowami śmieciowymi, ale to są niestety trochę wiatraki jak u Don Kichota. Z tą różnicą, że to Polakom tu i teraz zabraknie w kieszeni pieniędzy, które chcą im zabrać pomysłodawcy – komentuje sprawę radca prawny z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, ekspert Pracodawców RP i prezes Instytutu Emerytalnego dr Marcin Wojewódka. – Zawracam uwagę, że nawet poprzedni, bądź co bądź w istocie bardzo populistyczny rząd, nie był na tyle nierozsądny, żeby podcinać tę gałąź. Nie wykluczyłbym, że za tym pomysłem stoją jakieś działania lobbingowe, bo aż nie chce mi się wierzyć, że naprawdę niektóre organizacje pracodawców zachwalają pomysł zwiększania kosztów pracy.
Jak zaznacza, w obecnej sytuacji, gdzie jeszcze nadal musimy konkurować o pracowników i dawać podwyżki, które nie zawsze są uzasadnione ekonomicznie (mowa o blisko 20-proc. podwyżce płacy minimalnej), a szczególnie wzrostem efektywności pracy, żaden zleceniobiorca nie zgodzi się na niższą kwotę netto.
– Trzeba więc będzie zwiększyć kwoty brutto z umów zlecenia, a to oznacza nic innego jak zwiększenie kosztów zatrudniania. Oczywiście krótkoterminowo nikt prawie tego nie zauważy, ale za parę miesięcy np. przy budżetowaniu na 2025 problem się u wielu pojawi – podsumowuje Wojewódka.
TO JEDYNIE FRAGMENT, PRZECZYTAJ CAŁOŚĆ KLIKAJĄC TUTAJ
