„Mogą się zainteresować służby” czyli o Adamczyku z TVP Dr Marcin Wojewódka dla FAKTu
Ponad 1,5 miliona złotych – tyle w Telewizji Polskiej tylko w tym roku zarobił Michał Adamczyk, którego Polacy kojarzą z wydań „Wiadomości”. Ujawnione informacje o wynagrodzeniach i kontraktach prezentera TVP wywołały prawdziwą burzę. Pojawiają się teraz wątpliwości: dlaczego TVP zatrudniała swoje gwiazdy na umowie o pracę i umowach cywilnoprawnych. Komu się to opłacało? Są głosy, że może się tym zainteresować skarbówka.
Na podobnych zasadach, czyli łącząc etat z umowami cywilnoprawnymi zawieranymi ze swoim pracodawcą, zatrudnione były także inne gwiazdy TVP, między innymi Danuta Holecka. Pojawiają się pytania dlaczego. Eksperci mają wątpliwości, co do intencji. Czy chodzi o to, by unikać płacenia wysokich składek ZUS? – Rozwiązań tej zagadki może być kilka – mówi „Faktowi dr Marcin Wojewódka radca prawny, założyciel Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.
Ekspert wziął pod lupę pensje znanego dziennikarza. – Patrząc na wysokość już samego wynagrodzenia z umowy o pracę (ponad 372 tys. zł) nie widzę raczej zamiaru optymalizacji na składkach na ubezpieczenia społeczne, bo te kwoty wynagrodzeń z samej umowy o pracę są tak duże, że pełne składki na ubezpieczenia społeczne pan Adamczyk zapłacił w sumie tylko na pierwszych 208 tys. zł swojego wynagrodzenia z umowy o pracę. Zadziałał bowiem w tym przypadku mechanizm ograniczenia podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne w roku kalendarzowym, czyli tzw. 30-krotność – wyjaśnia ekspert.
Owa 30-krotność to limit, powyżej którego nie płaci się już składek na ubezpieczenie społeczne od uzyskanych kwot. W 2023 r. limit wynosi dokładnie 208 tys. 50 zł. – Tak więc nawet jeśli ZUS uznałby, że kwota ponad 1 mln zł z umowy cywilno-prawnej powinna zostać potraktowana jako kwota z umowy o pracę, to i tak składek dodatkowych prawie nie naliczy, a to właśnie z powodu przekroczenia tej 30-krotności – wskazuje ekspert.
Po co zatem taki mechanizm rozbijania wynagrodzenia na etat i umowę cywilnoprawną mógł zostać zastosowany?
– Taka struktura może budzić wątpliwości ze strony podatku PIT – wskazuje dr Wojewódka. I tłumaczy, że o ile w przypadku umowy o pracę płatnikiem podatku jest pracodawca, który musi postępować, np. w zakresie obliczania kosztów uzyskania przychodów, zgodnie z obowiązującymi przepisami i można dosyć łatwo przewidzieć podatek PIT, jaki trzeba od tego wynagrodzenia zapłacić, to w przypadku działalności gospodarczej już tak nie jest.
– Nie znamy sytuacji pana Michała, ale przecież nie można wykluczyć, że w ramach prowadzonej działalności notuje stratę, a wrzucone w koszty prowadzonej działalności kwoty najmu jego jakiegoś auta czy lokalu, powodują, że żadnego podatku nie musi efektywnie zapłacić – twierdzi ekspert i dodaje: – Nie wiemy, jak jest, ale myślę, że taka konstrukcja wynagrodzeń może być przedmiotem zainteresowania służb skarbowych – dodaje.