Wyborcza.biz: Przedsiębiorco, lada dzień i ty możesz dostać wezwanie do zwrotu subwencji z tarczy finansowej. Na celowniku dwa tysiące firm – komentuje dr Marcin Wojewódka
Polski Fundusz Rozwoju, wciąż jeszcze zarządzany przez ludzi mianowanych za rządów PiS, już zażądał – jak się dowiadujemy – od przedsiębiorców zwrotu 500 mln zł subwencji z tarczy finansowej. Do redakcji Wyborcza.biz zgłaszają się nowe firmy, które dostają wezwania. Problem w tym, że PFR nie podaje powodu, dlaczego pieniądze trzeba oddać.
– Nie może być tak, że przedsiębiorcy dostają wezwania do zwrotu pieniędzy bez podania przyczyny. To jest niedopuszczalne w żadnym cywilizowanym kraju. Już zainterweniowałem w tej sprawie i będą domagał się od PFR wyjaśnień — grzmi w rozmowie z nami Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.
500 mln zł do zwrotu
W serwisie Wyborcza.biz już od kilku dni piszemy, że PFR na masową skalę żąda zwrotu subwencji. Codziennie dostajemy nowe listy od firm, które muszą oddać pieniądze.
Napisał do nas m.in. pan Tomasz (imię, zmienione), który ma firmę z branży turystycznej. Z tarczy finansowej 2.0 dostał subwencję na dwóch pracowników — dwa razy po 36 tys. zł.
Zachowanie PFR wobec mnie nazywam wprost — bezczelnym
– podkreśla pan Tomasz. I opowiada:
„Zapewniano mnie, że jeśli utrzymam zatrudnienie, cała kwota będzie umorzona. A co się okazało? Fundusz zażądał częściowego zwrotu pieniędzy. Dlaczego? Nie wiem. Wszystkie warunki do umorzenia spełniłem, nikogo nie zwolniłem. Poprosiłem PFR o wyjaśnienie, a w odpowiedzi wysłano na mnie firmę windykacyjną, która dzwoni i nęka mnie w sprawie oddania pieniędzy”.
Inny przedsiębiorca napisał nam, że PFR w połowie maja wysłał pismo, w którym daje mu 14 dni na zwrot 60 tys. subwencji. „Nie wiem, dlaczego mam oddać pieniądze. Prowadzę małą firmę, zatrudniam jedną osobę i liczy się u mnie każda złotówka. Zwrot subwencji spowoduje, że nie będę miał z czego zapłacić składek ZUS i albo zamknę firmę, albo będę zmuszony działać na czarno” — zaznacza przedsiębiorca.
PFR tłumaczy, że żąda zwrotu subwencji od firm, bo ma „uzasadnione podejrzenie wystąpienia jakiegokolwiek rodzaju nadużyć”. Ale o jakie nadużycia chodzi? Wiceprezes Fundusz Bartosz Marczuk w rozmowie z nami przyznał, że nie wie. Po prostu Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) napisało do PFR, że wobec niektórych firm ma podejrzenia o nadużycia. I tyle. Nic więcej. Firmy same mają się domyślać, o jakie nadużycia chodzi. […]
TO JEDYNIE FRAGMENT, PRZECZYTAJ CAŁOŚĆ KLIKAJĄC TUTAJ